George Russell nie wierzy, aby ekipa Mercedesa była w stanie powtórzyć wyczyn z GP Wągier i na torze Zandvoort sięgnąć jutro po pierwsze pole startowe, gdyż kwalifikacje cały czas są jej słabym punktem.

Kierowcy Mercedesa uzyskali dwa najlepsze czasy w pierwszym treningu przed GP Holandii. W drugim George Russell spadł już na piąte miejsce, podczas gdy czołowe dwie lokaty przypadły kierowcom Ferrari. Ekipa Red Bulla tym razem miała znacznie trudniejszy początek weekendu niż tydzień temu, a wszystko zaczęło się od awarii skrzyni biegów w bolidzie Maksa Verstappena w porannym treningu.

Russell po piątkowych jazdach nie krył, że W13 "spisuje się bez dwóch zdań lepiej", ale przyznał, że nie liczy na walkę o pole position, gdyż "kwalifikacje nadal są naszym słabym punktem."

"Węgry były pod tym względem wyjątkowe" mówił. "Myślę, że nasi rywale nie wstrzelili się tam, a my wykonaliśmy świetną robotę. Udało nam się wyprzedzić ich jedynie o włos."

"Będę w szoku jeżeli powtórzymy to co na Węgrzech, ale uważam, że jesteśmy bliżej niż ostatnio."

Russell przyznał, że dokładna ocena tempa jest utrudniona, gdyż na torze "nie działał system prezentujący czasy, a my nie mieliśmy tych samych informacji co w przekazie telewizyjnym."

"Uważam jednak, że wyścig powinien być lepszy dla nas a nasze tempo na długich przejazdach wygląda dobrze."

"Aby jednak z tego skorzystać trzeba mieć mocną pozycję startową. Jeżeli będziemy startowali z trzeciego rzędu, ciężko będzie powalczyć o zwycięstwo czy drugie miejsce."

"Usiądziemy do tego dzisiaj i spróbujemy zebrać jak najwięcej danych, ale ogólnie jesteśmy w dobrej sytuacji."

Russell zapytany o to jak jeździło mu się z otwartym tylnym skrzydłem w ostatnim zakręcie toru odpierał: "Szczerze, całkiem fajnie."

"To niewiarygodne ile przyczepności mamy na tych pochylonych zakrętach i w trzecim łuku. Można rzucić tam autem a ono po prostu trzyma. To świetne uczucie."