Ciekawsza, niż zazwyczaj pierwsza sesja treningowa nie dała wiarygodnego poglądu na układ sił w stawce na Sochi Autodrom, choć oczywiście na czele znalazł się kierowca Mercedesa. Poranne zajęcia obfitowały w sporo mniejszych lub większych incydentów.

Choć w kalendarzu i w astrologii zawitała już jesień, kierowcy Formuły 1 mogą cieszyć się przedłużoną letnią aurą. Po gorących weekendach we Włoszech, również i w Soczi temperatury będą oscylować w okolicach 30 stopni.

Nienagumowany tor sprawił kłopot wielu zawodnikom. Najpierw, po trzydziestu minutach od rozpoczęcia sesji, przeszarżował Carlos Sainz. Hiszpan obrócił swój samochód w zakręcie nr 10 i zarwał mocowanie tylnego skrzydła, przez co sędziowie musieli zadysponować wirtualną neutralizację.

Kilkadziesiąt minut później w tym samym miejscu piruetem popisał się Nicholas Latifi, który jednak w przeciwieństwie do Sainza, wpadł w bandę z dużo większym impetem i nie mógł samodzielnie dojechać do garażu. Czerwona flaga przerwała zajęcia na kilka minut.

Oprócz tych dwóch poważniejszych incydentów, z mniejszymi lub większymi kłopotami zmagało się jeszcze kilku kierowców. Obrócił się Daniił Kwiat, Romain Grosjean (tradycja), natomiast duet Mercedesa kompletnie zniszczył swoje opony zbyt agresywnym dohamowaniem.

Oczywiście przedwczesne zniszczenie ogumienia mogło wpłynąć na program przygotowań niemieckiej ekipy, ale i tak Valtteri Bottas znalazł się na czele tabeli. Jego zespołowy partner, Lewis Hamilton, przypuszczalnie bardzo wyjątkowy dla siebie weekend rozpoczął dość przeciętnie. Brytyjczyk nie przejechał szybkiego okrążenia na miękkiej mieszance i skończył dopiero 19.

Za wspominanym wcześniej liderem znalazł się Daniel Ricciardo z Renault. Teoretycznie francuskiej ekipie charakterystyka toru w Soczi powinna bardziej pasować niż ta w Mugello, dlatego czas Australiczyjka, jak i jego partnera - szóstego Estebana Ocona, nie powinien dziwić.

Trzecia lokata przypadła Maksowi Verstappenowi, a tuż za nim uplasowała się dwójka kierowców Racing Point. Lance Stroll jako jedyny mający do dyspozycji pakiet poprawek, uległ Sergio Perezowi.

Pierwszą dziesiątkę uzupełnił jeszcze utrzymujący wysoką dyspozycję duet AlphaTauri (obaj pośrednie opony), a także Alexander Albon oraz Sebastian Vettel.

Charles Leclerc nie stracił jednak wielu pozycji do swojego kolegi, ponieważ okazał się 11. najszybszym zawodnikiem. Ferrari utrzymuje swój stabilny, kiepski poziom. Nieco rozczarowana może być natomiast ekipa McLarena. Lando Norris posiadający w tej sesji zaktualizowane przednie skrzydło nie popisał się wybitnym czasem i nie zdołał pokonać Carlosa Sainza. Hiszpan po opisanym na początku incydencie nie pojawił się już na torze, a mimo to utrzymał swoją 12. lokatę.

Sama końcówka natomiast to tradycyjny zestaw w postaci kierowców Alfy Romeo, Haasa oraz Williamsa.