Szef Mercedesa w jednej z ostatnich wypowiedzi podzielił się pomysłem, który miałby na celu zapobiec próbom oprotestowania wyników rywalizacji, mających małe szanse na powodzenie. Wolff zaproponował, iż nieudany protest powinien wiązać się z karą grzywny dla zespołu, który złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie wyników wyścigu.
W końcówce GP Kanady, gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, kierowca Mercedesa George Russell podjął sprytną próbę zahamowania przed jadącym za nim Maxem Verstappenem w taki sposób, aby Holender nie miał czasu na reakcję i wyprzedził Brytyjczyka, co rzecz jasna jest niezgodne z regulaminem w warunkach neutralizacji.
Zachowanie Russella było podstawą dla ekipy Red Bull Racing do oprotestowania wyników tamtego wyścigu - protest został jednak odrzucony.
Po tamtych wydarzeniach, Toto Wolff skrytykował protest Red Bulla, nazywając go niepotrzebnym i żenującym. Wieloletni szef Mercedesa przy okazji weekendu z GP Austrii posunął się o krok dalej sugerując, iż składanie protestów, które zostają ostatecznie odrzucone, powinno być karane grzywną, aby zniechęcić zespoły do zgłaszania, zdaniem Toto, niepotrzebnych protestów:
"Absolutnie uzasadnione jest składanie protestów - powiedział Austriak. Walczymy o zwycięstwa i mistrzostwa, i jeśli uważasz, że coś, co widziałeś, nie było w porządku, to powinieneś protestować."
"Ale niektóre z tych działań naprawdę nie mają sensu. Protestowanie przeciwko czemuś, co nazywasz 'niesportowym zachowaniem', to strzał w ciemno. Albo protestowanie, że samochód nie zachował 10. długości względem samochodu bezpieczeństwa - podczas gdy i tak musi trzymać się delty."
"Z mojego punktu widzenia są rzeczy, które rzeczywiście warto protestować i są takie, które są trochę zbyt naciągane. A potem czekasz dwie godziny, żeby w ogóle złożyć protest, bo musisz wymyślić, na czym go oprzeć. Nagle jeden protest zostaje wycofany i wszyscy spędzamy tam pięć godzin."
"Wszyscy spóźniają się na samoloty do domu, a kończymy z wynikiem, który był dość przewidywalny. Uważam, że to było po prostu niepotrzebne."
"Nikt nie jest fanem wysokich kar finansowych. To ogromne pieniądze i w Formule 1 musimy uważać, żeby w oczach świata nie wyglądało to na przesadę."
"Ale w tym przypadku - jak najbardziej można nałożyć grzywnę. Myślę, że prezydent FIA nad tym pracuje."
"Wprowadzić taką karę, która, jeśli już przegra się protest, będzie trochę kompromitująca - że straciłeś tyle pieniędzy i dwa razy się zastanowisz, zanim spróbujesz ponownie. Myślę, że właśnie w tym kierunku zmierza FIA."
Zdaniem Toto Wolffa, obecnie w FIA panują rozmowy dotyczące potencjalnego wprowadzenia grzywien za odrzucone protesty. W całej sprawie wypowiedział się również Jonathan Wheatley - szef ekipy Saubera, który do niedawna pełnił funkcję dyrektora sportowego w Red Bullu.
Wheatley przyznał, że cieszy go podjęcie tego tematu, niemniej zauważył, iż mimo problemu, jaki występuje, prawo do protestów to coś, co zespołom się należy i nadmierne ograniczanie tego przywileju może prowadzić do kolejnych problemów.
"Patrzę tylko na sytuację - nie na zespoły, których to dotyczy. Wiem, że zespoły bardzo się głowią nad protestami, ale to bardzo ważne, żeby miały do tego prawo. Jeśli to prawo zostanie ograniczone lub zbyt utrudnione, to pojawią się kolejne problemy."
"Podoba mi się przejrzystość. Podoba mi się dyskusja, jaka teraz się wokół tego toczy. Wiem, że ludzie rozmawiają o wysokości grzywien i opłat za protesty i tak dalej."
"Ale w Formule 1 ta kwota musiałaby być naprawdę znacząca. Myślę, że to zdrowa dyskusja, która się teraz toczy."
27.06.2025 23:20
0
Trochę odleciał. Jak można karać zespół, który próbuje udowodnić czyjąś winę? Sorry, ale to jest środowisko, gdzie każdy szuka zyskania przewagi nad innymi, nawet jeśli jest cień szansy na korzystne rozstrzygnięcie. A jak było 2 lata temu, gdzie nikt nie wierzył, że Aston coś ugra swoim protestem?
https://f1.dziel-pasje.pl/news/38064/%20Aston-Martin-oprotestowal-wyniku-GP-Austrii-(akt)
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się