WIADOMOŚCI

Hartley w końcu otrzymał superlicencję
Hartley w końcu otrzymał superlicencję
Brandon Hartley w końcu otrzymał swoją superlicencję uprawniającą go do startów w Formule 1 i oficjalnie został rezerwowym kierowcą Red Bulla.
2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg
19-letni Nowozelandczyk powiedział: „Muszę podziękować Red Bullowi za całe wsparcie, a to jest kolejny krok na drodze do realizacji mojego celu, jakim jest pozostanie kierowcą F1.”

„Wiem, że z nowymi zasadami zakazującymi testowania podczas sezonu, mało prawdopodobne jest, że spędzę sporo czasu w kokpicie, ale będę częścią zespołu i będę się uczył wiele z tego faktu.”

Brandon Hartley testował bolid RB4 w grudniu ubiegłego roku, jednak przed startem sezonu nie otrzymał od FIA superlicencji. W wyniku zaistniałej sytuacji przez pierwsze cztery wyścigi sezonu, rezerwowym kierowcą Red Bulla był David Coulthard, który w ubiegłym sezonie zakończył karierę i został komentatorem wyścigów dla stacji BBC.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

40 KOMENTARZY
avatar
MARTINWTCC

01.05.2009 09:24

0

to dobry kierowca szansa na przysłość


avatar
jawiemwszystko

01.05.2009 09:25

0

Potwierdzam. Dobry może być. NZL już od lat nie ma kierowcy na miarę Danny'ego Hulme. Moze z tego coś będzie.


avatar
Raven89

01.05.2009 09:27

0

1 Maja panowie - Ayrton nao morreu, porque os deuses nao morrem!!!


avatar
Simi

01.05.2009 09:43

0

gratulacje! może być dobry, mimo, że w Australii F1 nie jest tak znane. oczywiście na razie w ogóle nie było widać jak jeździ i nie wiadomo czy jest bardzo utalentowany, ale skoro dostał się do RBR to tak jak mówisz Jawiemwszystko może coś z niego będzie.


avatar
maro1993

01.05.2009 09:53

0

Rzeczywiście - Nowa Zelandia mimo dość dużych tradycji (jak na liczbę mieszkańców i ich stosunek to sportów motorowych) nie miała długo kierowcy na miarę nawet Brandona, nie mówiąc już o Hulme. To na pewno bardzo utalentowany kierowca i życzę mu jak najlepiej.


avatar
Senninho

01.05.2009 10:03

0

Hmm ja jestem zdania że dziś co innego powinno być wiadomością dnia od samego rana......Czarny weekend Imola 94' i wspomnienie Ayrtona!


avatar
Seveir

01.05.2009 10:18

0

Hartley to doskonały kierowca. Ogólnie w tym roku RBR mają mózg online.


avatar
krz08

01.05.2009 11:07

0

młodo zaczyna ( 19 lat ) i już kierowca rezerwowy, życzę powodzenia


avatar
Mab

01.05.2009 11:26

0

mój kumpel w wieku 19lat dorobił się dzieciaka. Powiedział że "szybko zaczynam bo chcę mieś to szybko za sobą" :) Oby z nim nie było tak samo. A tak poza tym to myślę że w F1 powinna być większa rotacja kierowców. Mam wrażenie że jest tam ciężko się dostać i ciężko jest wypaść. Taki Nelson Piquet czy Heikki Kovalainen. Co oni tam jeszcze robią??


avatar
Skoczek130

01.05.2009 12:15

0

No w końcu! Trochę dziwne, że FIA zwlekała z tym, ale lepiej późno, niż wcale. Jeśli chodzi o jego debiut, myślę, że trafi do F1 co najmniej za dwa lata. Skoro Vetel i Buemi, którzy powiedzmy szczerze, nie osiągali spektakularnych sukcesów przed F1, teraz radzą sobie wyśmienicie. Z nim może być podobnie Mam tylko nadzieje, że w tym roku zmiana kierowcy na kilka rund nie będzie potrzebna.


avatar
Skoczek130

01.05.2009 12:18

0

A tak w ogóle ile RBR ma swoich podopiecznych w swym programie. O ile dobrze wiem, jest jeszcze Hiszpan Jaime Alguersuari, Włoch Mirko Bortolotti i Australijczyk Daniel Ricciardo. Może ktoś jeszcze?


avatar
b.stary

01.05.2009 12:38

0

1 maja 1994r. - czarny weekend. Piętnaście lat temu patrzyłem jak umiera najbardziej utalentowany kierowca świata. Bóg chciał żeby jeździł dla niego.


avatar
sivshy

01.05.2009 13:34

0

no właśnie, to powinno być wiadomością dnia, ale widać administracja zaspała...


avatar
Maziu

01.05.2009 14:11

0

No chyba zaspała, w tamtym roku był artykuł o 14 rocznicy. Wczoraj była 15 rocznica śmierci Ratzenbergera dziś jest Senny. Cześć ich pamięci!


avatar
Senninho

01.05.2009 15:16

0

na maila do redakcji nie odpowiadają...dali ciała... F1 bez historii nie była by tym co teraz kochamy...wspominajcie wielkich kierowców i ważne daty w historii F1!


avatar
jaro m6

01.05.2009 15:56

0

konkurencja nie śpi


avatar
jaro m6

01.05.2009 15:59

0

Usunięty


avatar
14797

01.05.2009 15:59

0

Redakcjo 15 rocznica śmierci powinna być na pierwszą wiadomością dnia a nie ze Hartley otrzymał superlicencje


avatar
lukasz1

01.05.2009 16:15

0

Terz sądzę że powinno być wspomniane o rocznicy śmierci wielkiego kierowcy.


avatar
jaro m6

01.05.2009 16:42

0

jest supre art na f1.sport.pl


avatar
Seveir

01.05.2009 17:19

0

Powiem szczerze, że mnie (może jestem wyjątkiem) bardziej obchodzi Hartley niż jakaś rocznica. Było, minęło..


avatar
Dawid05

01.05.2009 17:32

0

Tak...


avatar
mateos4

01.05.2009 18:20

0

Zgadzam się z większościął.Powinien być jakieś artykuł o Ayrtonie to już 15 lat z nami go nie ma a redakcja nie umieści wspomnienia??Oj redakcja dała ciała.Jaro m6 dzięki za podanie strony tam artykuł jest wspaniały


avatar
tomaszek f1

01.05.2009 19:32

0

1 maja 1994 i powinna ta data kazdemu kibicowi F1 cos mowic dzisiaj obchodzimy 15 rocznice smierci Ayrtona Senny... na zawsze niech bedzie w sercach kibicow sportow motorowych niech spoczywa w pokoju..Ayrton best of the best


avatar
Senninho

01.05.2009 19:36

0

01.O5.1994r -2009r. To nie prośba, daj mu bolid dobry Boże, zbuduj tor...on zwycieży na Twym torze! Simply the Best!


avatar
tomek83f

01.05.2009 21:15

0

chyba Brendon a nie Brandon


avatar
Marti

01.05.2009 21:45

0

24. tomaszek f1 - a data 30.04.1994?? W 1994 na Imola zginął nie tylko Senna...


avatar
Aragorn

01.05.2009 22:19

0

...ale Ratzenberger (w przeciwieństwie do Senny) nie jest uważany za najlepszego kierowcę w historii F1.


avatar
Marti

01.05.2009 22:30

0

28. Aragorn - czyli nie warto pamiętać o śmierci Ratzenbergera, ponieważ był zwykłym i przeciętnym kierowcą, tak? Jedną śmierć ma się upamiętniać a drugą nie tylko dlatego, że Austriak nie był herosem i legendą?? Takie postępowanie w moim odczuciu jest niewłaściwe.


avatar
Aragorn

01.05.2009 22:49

0

29. Marti - a uważasz, że ludzie powinni pamiętać wszystkich np. władców Polski lub papieży, czy tylko tych, którzy coś osiągnęli?


avatar
obi216

01.05.2009 22:54

0

Błądzenie jest w naturze ludzkiej :/


avatar
dziarmol@biss

01.05.2009 22:56

0

29. Marti - Bardzo słuszna uwaga , każda śmierć jest straszna, czy to Senny czy Ratzenbergera, i uwaga do @12. b.stary - sugerujesz że tak chciał Bóg? śmierci Senny?


avatar
obi216

01.05.2009 22:57

0

Bo jak można porównać osiągnięcia z największą ofiarą ?!


avatar
Marti

01.05.2009 23:21

0

Aragorn - a jaki procent wszystkich papieży czy władców polskich zginął tragicznie? Trochę nietrafne porównanie. Dobra, rozwinę trochę moje przemyslenia w tej sprawie, aby było jasne moje stanowisko. Nie znam z toru ani Senny ani Ratzenbergera, F1 zaczęłam oglądać w 1995. Oczywiście z filmów wiem w jaki sposób zginęli, sporo czytałam także na ten temat. Wiem, że Senna był super dobrym i wielkim kierowcą oraz idolem wielu ludzi na całym świecie, lecz niestety nie było mi dane śledzić jego kariery. Owszem, Ratzenberger był mniej znaną osobą, nie odnosił sukcesów, lecz czy wyłącznie na takiej podstawie można powiedzieć, że jego smierć mniej znaczy? Uważam, że nie, stąd takie a nie inne moje stanowisko w tej sprawie. Tragiczna śmierć, tym bardziej w młodym wieku, jest zawsze wielką tragedią, niezależnie ile ma się na koncie zwycięstw w F1 oraz tytułów mistrzowskich. Przed Bogiem także są równi, nikt ich "tam na górze" nie pytał jakie sukcesy odnosili w życiu i w jakim stopniu byli popularni. Nie wiem ile procent z wszystkich tutaj komentujących oglądało Sennę za życia i ciekawa jestem ile z tych osób, którzy domagaja się postu upamiętniającego rzeczywiście kibicowało mu w czasie jego kariery. Na koniec powiem tylko jeszcze, że gdyby on nie zginął, to FIA nie poczyniła by tak wiele przedsięwzięć w celu polepszenia bezpieczeństwa w F1, to śmiertelnemu wypadkowi Senny zawdzięczamy (o ile w ogóle mozna użyć tego słowa w tym kontekście) polepszenie standardów bezpieczeństwa w tym sporcie. 1. maja 1994 coś "ruszyło" w tej kwestii, ponieważ wtedy wydarzyła się wielka tragedia, dzień wcześniej mimo śmierci kierowcy reakcje były mniejsze, ponieważ w oczach wielu ludzi ta tragedia była na mniejszą skalę. Tak ja widzę całą tą sprawę.


avatar
Aragorn

02.05.2009 01:03

0

34. Marti - rzeczywiście, porównanie może nie jest zbyt trafne. Jednak wielu z tych ludzi zostało zamordowanych, a to chyba również tragiczna śmierć? Wcale nie twierdzę, że śmierć Senny jest ważniejsza od śmierci Ratzenbergera. Nie porównuję „wagi” ich śmierci, a raczej to za co ich pamiętamy, szanujemy, kochamy... a w tym rankingu Senna jednak (jak na torze) jest daleko przed Ratzenbergerem i właśnie dlatego o jego rocznicy śmierci pamiętamy, ja pamiętam. Nawet gdyby nie zginął tragicznie na torze to bym pamiętał, a przynajmniej tak mi się wydaje ;).


avatar
pz0

02.05.2009 07:32

0

Wczoraj celowo nie napisałem nawet słowa o Sennie. To co się tu dzieje jest chore. Założę się że niewielu pamięta tamte zdarzenia. Otóż Chciałem wyjaśnić że To nie śmierć Senny mną wstrząsnęła. Wstrząsnęła mną śmierć Ratzenbergera. Siedziałem już parę ładnych lat w F1, widziałem trochę wypadków, kraks. Sądziłem że F1 jest już tak bezpieczna że śmiertelny wypadek już nie może się wydarzyć. Przecież przez tyle lat nikt nie zginął. W najmniej oczekiwanym momencie przyszła ta nieszczęsna sobota. Oglądałem to na którejś z niemieckich stacji (nie pamiętam dlaczego akurat na niemieckiej, bo nie znam niemieckiego) i przyznaję się że za bardzo nie przejąłem się wypadkiem, zwłaszcza że w studio też nie było jakiegoś większego podniecenia, ot wypadek jakich było wiele. Jednak rozmiar zniszczeń bolidu i miejsce w którym doszło do wypadku w końcu uzmysłowiły mi że uderzenie musiało być potężne, ale zastanawiałem się jak długo nie będzie jeździł. Jak dowiedziałem się że nie żyje to załamała się moja wiara w potęgę F1. Był nawet bunt, że nie będę tego więcej oglądał, ale oglądałem. Widziałem że to cyrk dla kasy, widziałem że kierowcy są rzucani jak gladiatorzy na arenę ku uciesze takich gapiów jak ja. Sam sobie uświadomiłem że może i ja w podświadomości czekałem na śmiertelny wypadek, dla większego rozgrzania widowiska. To właśnie Ratzenberger mi otworzył oczy, a nie Senna. Moje podejście do F1 zmieniło się w sobotę, a nie w niedzielę. Co ciekawe, wypadek Senny przyjąłem stosunkowo spokojnie. Natychmiast po wypadku wiedziałem że Senna nie żyje, coś mi wewnątrz mówiło że to koniec mojego idola. Co mogę napisać o Ratzenbergerze? Zupełnie nic. Pojawił się w F1 zaledwie na jeden czy dwa wyścigi, nic w tej serri nie osiągnął, nic nie pokazał, jeździł w beznadziejnym Simteku i tyle. Gdyby nie zginął to prawdopodobnie nawet bym go nie zapamiętał, jak wielu innych kierowców którzy pojawili się na moment w F1. Przykre.


avatar
jawiemwszystko

02.05.2009 09:52

0

pz0 - taa, Ratzenberger był pierwszą śmiertelną ofiara f1, bodaj od 12 lat (Ricardo Paletti - tez kierowca, którego pewnie byśmy nie znali, bo przejeździł pół roku w słabiutkiej Oselli). A tu masz. Sport ten niebezpieczny był w 1982, w 1994 i jest do teraz. A co jest ciekawe: Paletti w GP Kanady 82 zginął w wypadku, który wygladał tak samo jak wypadek Lamyego i JJ na starcie do SM1994 (uderzył w bolid unieruchomiony przy starcie). Że też nikomu to nie przemówilo do rozumu, bo wypadkach Barrichello, Ratzenbergera i tej kolizji na starcie. Moze byłaby jedna ofiara mniej. Marti - całkowicie popieram. Nie wiem czy wiesz, ale po śmierci Ayrtona wszyscy ważni z f1 oczywiscie pojechali na jego pogrzeb. Zabrakło tylko jednej postaci - najważniejszego czy tam głównego szefa F1 w tamtych czasach. Ten pojechał na pogrzeb Ratzenbergera. Potem powiedział coś w guście "wszyscyśmy o nim zapomnieli". Czy tam na górze wszyscy są równi i czy wogóle jest jakaś góra w to sie nie będę wdawał bo to strona nie od wywodów metafizycznych, ale tragedia jest tragedią i każda śmierć w takich okolicznosciach jest straszna nawet w wymiarze doczesnym. Tak wiec Twoje przemyślenia sa jak najbardziej słuszne. Chwała wszystkim, którzy tak kochali wyscigi ze oddali za nie życie, a w sprawie Ayrtona to większe uznanie należy mu sie w rocznice jego najwiekszych wyscigów, bo on legendą został już za życia. I własnie za życie a nie za śmierć.


avatar
sivshy

02.05.2009 11:47

0

Śmierć każdego kierowcy zasługuje na pamięć. Dlatego powinno się wspomnieć o śmierci największego z nich, przez wzgląd na szacunek do wszystkich, którzy zginęli. No i przede wszystkim dlatego, że dzięki Sennie coś w końcu ruszyło w kwestii bezpieczeństwa F1.


avatar
walerus

02.05.2009 21:44

0

gość dostał superlicencję - a Wy o śmierci rozprawiacie...?


avatar
Seveir

03.05.2009 13:52

0

walerus, nie pierwszy i nie ostatni raz takie rzeczy się tu dzieją ;) Zaraz o BMW będą rozmawiać..


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu