Fernando Alonso w Monako po raz kolejny nie zdobył punktów, na które zasługiwał i cały czas przy jego nazwisku utrzymuje się zerowa zdobycz.

Hiszpan niejednokrotnie w tym roku miał szansę zdobyć punkty, ale za każdym razem wymykały się one mu z rąk.

W Monako po świetnej czasówce i dobrym rozegraniu wyścigu wydawało się, że w końcu mu się poszczęści jednak na przeszkodzie ku pierwszej zdobyczy punktowej w tym roku stanęła awaria jednostki napędowej.

Tydzień po całym incydencie emocje już opadły, ale kwestia silnika Mercedesa w puli Fernando Alonso cały czas budzi ciekawość na padoku.

Podczas konferencji prasowej przed GP Hiszpanii Hiszpan potwierdził, że usterka najprawdopodobniej dotyczyła świecy zapłonowej, która następnie doprowadziła do wyłączenia jednego z sześciu cylindrów, a w następnej kolejności całkowitej awarii silnika spalinowego.

Wykorzystywany przez Hiszpana w Monako silnik nie powróci więc już do jego puli w tym roku.

"Z tego, co wiem, chodziło o problem ze świecą zapłonową, który doprowadził do uszkodzenia jednego cylindra" mówił zawodnik. "Potem, po uszkodzeniu tego cylindra, jechałem przez 20 okrążeń na pięciu cylindrach. I w końcu silnik całkowicie się zatrzymał - nie da się go już użyć ponownie. Jest do wyrzucenia. Tyle wiem."

Alonso przyznał również, że usterka powstała najprawdopodobniej samoistnie ze względu na spory przebieg jednostki i nie wynikała z błędu jego czy zespołu.

"Nie sądzę, żeby było coś poważnie nie tak z tym silnikiem ani żeby jakaś procedura była inna niż zwykle. To po prostu był koniec cyklu tego silnika. Stało się to w najgorszym możliwym momencie. Ale raczej nie mogliśmy nic zrobić inaczej."

"Na ten weekend nie trzeba nic specjalnie zmieniać i nie powinniśmy mieć podobnych kłopotów, bo nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego problemu i nie sądzimy, żeby się on powtórzył."