Kierowca Red Bulla odniósł się do ostatniej wypowiedzi siedmiokrotnego mistrza świata, w której ten poruszył wątek ich zeszłorocznej kolizji na Silverstone i tego, że to właśnie on bardziej przyczynił się do niej. Odpowiedź Holendra jest jednoznaczna - "człowiek wciąż się uczy w wieku 37 lat".

Lewis Hamilton wywołał niemałe poruszenie swoim komentarzem dotyczącym zeszłotygodniowej walki w zakręcie "Copse" z Charlesem Leclerciem. Brytyjczyk docenił "rozsądną" postawę Monakijczyka, jednocześnie próbując wbić szpilę Maxowi Verstappenowi:

"Charles wykonał niesamowitą robotę. Co za genialna walka. To bardzo rozsądny kierowca, a to spora różnica w porównaniu z tym, co doświadczyłem w poprzednim roku. Na przykład przez "Copse" przejechaliśmy bez żadnych problemów", mówił zawodnik Mercedesa dla Sky Sports (więcej TUTAJ).

Siedmiokrotny mistrz świata swoją wypowiedzią nawiązał naturalnie do zeszłorocznego zderzenia między nim a Verstappenem, które miało miejsce w tym samym zakręcie. Po nim 24-latek z hukiem uderzył w barierki i został przewieziony do szpitala, a winą za cały incydent obarczono Hamiltona. Mimo nałożonej kary i tak był on w stanie odnieść cenny triumf na własnej ziemi.

Po przyjeździe do Austrii dziennikarze oczywiście zapytali o ten komentarz Holendra. Powołując się na porównania tych dwóch sytuacji, jakie przewinęły się w mediach, aktualny mistrz świata postanowił trochę zadrwić z Hamiltona:

"Moim zdaniem to świetne, że mając 37 lat, w końcu rozumiesz, jak przejechać przez dany wierzchołek zakrętu. On nadal się uczy, co jest pozytywnym znakiem dla młodych kierowców. Mając 37 lat, wciąż możecie się uczyć!", powiedział Verstappen, cytowany przez RacingNews365.

"Widać to oczywiście wyraźnie na zdjęciach. Charles zostawił mu mniej miejsca niż ja w poprzednim sezonie i to już mówi wystarczająco wiele. Co więcej, w zeszłym roku otrzymał za to karę, więc w ogóle nie powinniście o tym rozmawiać."

Kierowca Red Bulla został także zapytany o to, czy Hamilton słusznie postąpił, wypowiadając się w taki sposób, zważywszy na miejsce, na którym będą się ścigać kierowcy w ten weekend. Stawka F1 przeniosła się bowiem na domowy tor jego zespołu, gdzie zjawi się rzesza holenderskich kibiców:

"Musi z tym jakoś żyć. Osobiście uważam, że było to trochę nieudolne, ale ostatecznie nie ma to żadnego związku z moją dyspozycją. Muszę po prostu skupić się na tym, co tutaj robimy. W tym sezonie radzimy sobie dość dobrze i będziemy pracować nad tym, by to kontynuować."