WIADOMOŚCI

Briatore cały czas zaprzecza swojej roli w aferze crashgate
Briatore cały czas zaprzecza swojej roli w aferze crashgate © Red Bull

Flavio Briatore cały czas zaprzecza jakoby w 2008 roku miał instruować Nelsona Piqueta jr. Do celowego rozbicia swojego bolidu, aby pomóc ekipie wygrać Grand Prix Singapuru.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Włoski biznesmen od blisko roku ponownie zarządza, aczkolwiek z tylnego fotela, ekipą z Enstone, tym razem ścigającą się pod nazwą Alpine.

Przez ten czas stronił od medialnego rozgłosu i wywiadów, ale ostatnio pojawił się nawet podczas oficjalnej konferencji prasowej FIA, czym wywołał nie małe poruszenie.

Dla Briatore to już trzecie podejście do zarzadzania tym zespołem. Najpierw świętował z nim sukcesy za czasów Benettona, gdy po swoje pierwsze tytułu mistrzowskie sięgał Michael Schumacher, a później stał na czele zespołu Renault, który triumfował z Fernando Alonso.

Kariera ekscentrycznego miliardera w F1 zakończyła się w sezonie 2009, gdy na światło dzienne wyszła tzw. afera crashgate, czyli słynny wypadek Nelsona Piqueta, który na ulicznym torze w Marina Bay w nieprzypadkowym miejscu, w nieprzypadkowym momencie rozbił się, otwierając drogę do zwycięstwa dla drugiego, kierowcy zespołu, Fernando Alonso.

Światowa Rada Sportów Motorowych początkowo nałożyła na Briatore dożywotni zakaz angażowania się w sporty motorowe rozgrywane pod swoją egidą. Pat Symonds, który pełnił wtedy rolę dyrektora technicznego zespołu i również brał udział w planowaniu incydentu otrzymał wtedy pięcioletni zakaz.

FIA tłumaczyła różnice w werdykcie tym, że Briatore "stale zaprzeczał co do udziału w naruszeniu mimo wszystkich dowodów", podczas gdy Symonds "przyznał się do udziału w spisku".

W 2010 roku Nelson Piquet jr stwierdził, że Briatore powiedział mu: "Jeżeli rozbijesz się we właściwym momencie, to może to wszystko zmienić."

Briatore cały czas zaprzecza takiemu scenariuszowi.

"On i ja nigdy nie rozmawialiśmy" mówił Włoch cytowany przez Corriere della Sera, pytany o okoliczności wydarzeń sprzed blisko dwóch dekad. Dopytywany, czy rozmawia z byłym kierowca odpierał: "Nie, nie jestem zainteresowany. Nie rozmawiałem z nim za wiele nawet, gdy jeździł dla mnie."

Briatore podkreślił jednak, że Sąd Najwyższy we Francji zniósł jego dożywotni zakaz udziału w sportach motorowych nałożony przez FIA.

"Francuski sąd anulował zakaz nałożony przez FIA i przyznał mi symboliczne zadośćuczynienie" mówił odnosząc się do otrzymania kwoty 15 000 euro, przy wnioskowaniu o okrągły milion.

Ten sam sąd zniósł również zakaz dla Pata Symondsa. Obaj panowie podpisali następnie porozumienie z FIA, na mocy którego zgodzili się nie pracować przy F1 przez kolejne trzy lata.

W wywiadzie dla włoskiej gazety Briatore przypomniał również, że "prezydent [FIA], który nałożył na mnie zakaz - [Max] Mosley - jest tym samym prezydentem, który zdyskwalifikował Schumachera."

Michael Schumacher został zdyskwalifikowany z mistrzostw w 1997 roku po tym, jak Światowa Rada Sportów Motorowych uznała, że celowo doprowadził do kolizji ze swoim rywalem, Jacquesem Villeneuvem na torze w Jerez.

"Kiedy odchodziłem, byłem zmęczony" dodawał Briatore. "Wygrałem wszystko, wypromowałem nowych kierowców. To już nie był biznes, który mnie ekscytował. Stał się po prostu kolejną pracą i wtedy przestałem być skuteczny. Poza tym mój syn Falco miał się urodzić i chciałem być blisko mojej żony."

CEO Grupy Renault Luca de Meo odważył się sięgnąć po usługi Briatore, aby pomóc wskrzesić dawną świetlność swojego zespołu. Pat Symonds z kolei powrócił do pracy w F1, zaliczając od tamtego czasu współpracę z kilkoma ekipami, a także z samą Formułą 1.

Afera crashgate po 17 latach może mieć jednak dalsze konsekwencje dla samej Formuły 1. Felipe Massa, który w 2008 roku do czasu wypadku Piqueta prowadził w GP Singapuru i w ostatnim wyścigu minimalnie przegrał mistrzostwo świata z Lewisem Hamiltonem, założył bowiem sprawę sądową i zaangażował najlepszych prawników, którzy będą próbowali udowodnić, że FIA i F1 nie zareagowały tak szybko, jak mogły na zarzuty o możliwości ustawienia wyścigu. Sprawa będzie rozpatrywana w październiku, a swoje źródło, przypadkowo lub nie, ma w wywiadzie Berniego Ecclestone'a, byłego CEO F1, który przyznał, że Max Mosley i spółka znacznie wcześniej wiedzieli o szwindlu z ustawieniem wyniku GP Singapuru.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

5 KOMENTARZY
avatar
jan5a

04.06.2025 16:01

2

1

to piquet się rozbił sam z siebie, żeby szantażować


avatar
Dawid-_F1

04.06.2025 18:11 zmodyfikowany

1

2

@jan5a  Tak. To jest tak samo jak jakieś kobiety oskarżają jakiegoś mężczyznę o gwałt. Ten mężczyzna ma zepsutą potem reputację, prawie wszyscy krzywo na Niego patrzą nawet jak jest nie winny. Sądy do tego są bardziej przychylne żeby uwierzyć tej kobiecie, kobieta wystarczy, że się rozpłacze a mężczyzna jest automatycznie skazany za winnego przez społeczeństwo. Nawet jeżeli sąd uniewinni tego mężczyznę, to wiele ludzi twierdzi, że w każdej plotce jest ziarenko prawdy. Takie mamy społeczeństwo, jest to okropne i bardzo nie sprawiedliwe. Bo w jakiejś plotce może być zero prawdy nawet zero ziarenko prawdy. Bardzo ubolewam nad tym. Trzeba to zmienić, te mechanizmy ludzkie, oby jak najszybciej.Do tego trzeba dodać, że przecież sądy się często mylą. Jest to tragiczne. Sądy często są bardzo stronnicze, zwłaszcza gdy kobieta płacze itp. Jest to coś tragicznego bo przecież teaka kobieta może manipulować.Co do Piqueta i Briatore to masz rację, rzeczywiście bardzo ciekawy pomysł, nikt na to nie wpadł a przecież równie dobrze Nelson Piquet na przykład mógł to wszystko wymyśleć, specjalnie samemu się rozbić i specjalnie potem santażować Briatore. Równie dobrze Briatore, Symonds i Alonso mogli nic o tym nie wiedzieć. Moźliwe? Oczywiście, że możliwe. Symonds się podobno przyznał, że wiedział o tym, więc nie wiem jak to było. Ta zagrywka Piqueta jeżeli rzeczywiście Briatore, Symonds i Alonso o tym nie wiedzieli to taki sam mechanizm jak te niby molestowane kobiety itp. które oskarżają o molestowanie i gwałt. Bardzo warto znać ten mechanizm i być bardzo czujnym.


avatar
jan5a

05.06.2025 06:32

0

1

@Dawid-_F1  jak dla mnie to nic takiego się nie stało, żeby taką aferę rozdmuchiwać. Dziwne, że specjalne rozbijanie się w kwalifikacjach jest akceptowane 


avatar
Dawid-_F1

04.06.2025 18:20

1

1

Świętej Pamięci Pan Tomasz Komenda został nie słusznie skażany przez sąd. Teraz powiedzmy sobie szczerze ile jest takich przypadków? Czy to był tylko 1 przypadek? Oczywiście, że nie, najprawdopodbniej jest o wiele więcej takich przypadków i sądy skazują nie winnego człowieka. Trzeba o tym mówić i to nagłaśniać i ten stan rzeczy jak najszybciej zmienić.


avatar
kiwiknick

04.06.2025 21:39

0

Uważam, że wszyscy są niewinni, nie ma mordów, oszustw i kradzieży i piratów drogowych (biedny Majtczak niesłusznie oskarzony)

Zlikwidować sądy!


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.