Siedmiokrotny mistrz świata w dość jednoznaczny sposób ustosunkował się do ostatnich doniesień o niepewnej przyszłości Frederica Vasseura w Scuderii. Brytyjczyk zaapelował do mediów, aby przestały wymyślać takie historie.
O niepewnej przyszłości Frederica Vasseura w Ferrari w ostatnich dniach zaczęły rozpisywać się włoskie media, na czele z La Gazzettą dello Sport i Corriere della Sera. W pewien sposób przypominało to wydarzenia, jakie miały miejsce w końcówce 2022 roku, gdy prasa z Półwyspu Apenińskiego awizowała odejście Mattii Binotto, do czego finalnie oczywiście doszło.
Jeśli chodzi o francuskiego działacza, tutaj rozpisano się o rozstaniu się z nim po zakończeniu tego sezonu. Jak wiadomo, na razie pozostawia on wiele do życzenia w wykonaniu Scuderii i La Gazetta zasugerowała, że jeśli w najbliższych trzech rundach nie będzie widać oznak znaczącej poprawy, może dojść do pożegnania z 57-latkiem.
Jeszcze dalej poszła Corriere della Sera, podając, że ocena dokonana przez najwyższe kierownictwo Ferrari wykazała, iż Vasseur posiada niewielką wiedzę odnośnie tego, co dzieje się wewnątrz zespołu. Nie omieszkano także uwypuklić rozczarowującego startu Lewisa Hamiltona w nowych barwach. Wskazano też, że poważne wątpliwości odnośnie całego projektu zaczął mieć nawet Charles Leclerc.
Włoska gazeta ujawniła w dodatku nazwisko potencjalnego następcy Francuza. Miałby nim zostać aktualny szef ekipy Ferrari w wyścigach długodystansowych, Antonello Coletta. Co ciekawe, 58-latek już wcześniej miał odrzucić propozycję przejścia do stajni F1. Drugi raz nie mógłby już tego uczynić, a - zdaniem The Race - w zarządzeniu tą ekipą wsparłby go Lorenzo Giorgetti, obecny dyrektor ds. zysków.
Inną opcją miałby pozostawać Christian Horner, który w ostatnim czasie zaprzeczał pogłoskom łączącym go z przenosinami do Maranello. Brytyjczyk zresztą nie po raz pierwszy przymierzany jest do takiego transferu. Podobnie było 3 lata temu podczas zamieszania z Binotto.
Przyjazd królowej motorsportu do Kanady stanowił oczywiście pierwszą okazję do skonfrontowania przedstawicieli Ferrari z tymi doniesieniami. Jako pierwszy ustosunkował się do nich Hamilton, który otrzymał dwa pytania w tym kontekście na konferencji prasowej:
"Dowiedziałem się o tym tuż przed przyjazdem tutaj, więc nie czytałem tych historii. Zdecydowanie niemiło o nich się słyszy. Przede wszystkim uwielbiam pracować z Fredem. To on jest głównym powodem, dla którego jestem w tej ekipie i dostałem taką szansę. Jestem za to ogromnie wdzięczny i siedzimy w tym razem. Ciężko harujemy za kulisami", powiedział Brytyjczyk.
"Nie wszystko jest idealnie, aczkolwiek jestem tutaj po to, by pracować z ekipą i Fredem. Chcę, by Fred tutaj był. Wierzę, że jest to osoba, która zaprowadzi nas na szczyt. To wszystko, o czym ludzie piszą, to nonsens. Większość osób nie ma pojęcia, co dzieje się za kulisami."
"Owszem nie jest łatwo i nie idzie nam wszystko gładko. Musimy wprowadzać zmiany, bo mamy dużo roboty do wykonania. Naturalnie jest też sporo presji, gdyż chcemy wygrywać, ale cały ten wątek nie powinien być przedmiotem dyskusji."
"[Ewentualne zmiany?] Nie sądzę, by było to prawdopodobne i na pewno bym tego nie popierał. Przy wprowadzaniu nowych ludzi czy personelu, niezależnie od tego, czy chodzi o kierowcę, inżynierów czy osoby zarządzające, potrzebny jest czas, a wpływ jest naprawdę znaczący. Nie jest to jednak przedmiot dyskusji, a ja jestem tutaj po to, by wygrać z Fredem."
"Jeśli chodzi o tych wszystkich, którzy piszą te historie o tym, że rozważam nieściganie się, dopiero zacząłem przygodę z Ferrari. Jestem tutaj na dłuższą metę. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, gdzie są moje myśli i co chcę osiągnąć z tym teamem. Proszę tylko o zaprzestanie wymyślania tych historii."
Co ciekawe, jednoznacznie po stronie Vasseura stanął też Carlos Sainz, który musiał ustąpić miejsca Hamiltonowi w Maranello:
"To samo, co zawsze. Gdy wyniki nie zgadzają się w Ferrari, zawsze pojawia się wskazywanie palcem ze strony mediów i robienie chaosu. Najważniejsze jest natomiast skoncentrowanie na procesie i dowożenie wyników, kiedy ma to znaczenie", przekazał zawodnik Williamsa, cytowany przez The Race.
"Z Fredem miałem świetną relację w przeszłości. Oczywiście mieliśmy trudny miesiąc, kiedy mnie nie chciał i zatrudnił Lewisa! Później jednak zaczęliśmy z tym normalnie żyć, dobrze z nim się dogaduję i zawsze doceniałem go zarówno jako szefa zespołu, jak i człowieka."
13.06.2025 08:26
0
Nikt nie chce szefować tej ekipie, bo wiadomo jak to się kończy, dlatego pan Coletta też się nie pali do tej funkcji.
Poz tym F1 to zupełnie inna bajka niż pozostałe klasy, więc i on bez odpowiednich zasobów ludzkich raczej sobie nie poradzi.
13.06.2025 10:34
0
"Większość osób nie ma pojęcia, co dzieje się za kulisami."
Za to większość osób widzi jakie są tego efekty Lewisku. Kto odpowiada za wyniki zespołu, jeśli nie jego szef? Chyba nie chcesz powiedzieć, że to wina kierowców? 😆
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się